Mołdawska bajka
Bajka
Aniołowie w karczmie za stołem zasiedli.
Świece zapalili, głowy pochylili, czekają.
Drogą, już po zmroku, wędrowcy przechodzili
Światła w oknach zobaczyli, weszli.
Jadła daj karczmarzu, piwa w dzbany nalej,
Noc ciemna na dworze, nie pójdziemy dalej.
Rzeka, las po drodze - do domu daleko
Po co tak po nocy mamy kusić złego.
Aniołowie siedzą i ludzi słuchają,
Świece na ich stole czas swój dopalają.
Hej ludzie, skąd was bogi niosą?
Zapytał wędrowców gość co siedział z kosą.
Z kosą ktoś do karczmy przyszedł? Dziw na dziwy.
Wygląda nietęgo, nie jest on szczęśliwy.
Samotnie tu przyszedł, nie znał go nikt we wsi.
Dziwnie on ubrany, czaszkę miał na piersi.
Czaszka haftowana, na siwym kubraku
Któż jest właścicielem tak dziwnego znaku?
Kosa symbol śmierci, czaszka takoż samo.
Może to śmierć przyszła? Dowiemy się rano.
Wędrowcy podjedli i piwa wypili
Temu w kącie z kosą tak rzekli po chwili:
Szczęścia my szukali daleko po świecie
Bez szczęścia żyć trudno, przecież o tym wiecie.
Co jest szczęściem dla was? Czego szukaliście?
Zapytał ten z kosą - po co w świat poszliście?
Życie wam niemiłe, chodzić w obce strony?
Czyż nie powinniście pilnować domu, dzieci, żony?
Kilka lat suszy z domów nas wygnało.
Co byś nie robił, jedzenia było mało.
Poszliśmy na północ, roboty poszukać
Bieda w nasze progi zaczynała pukać.
Na północy deszcze plony zapewniały.
Dobre zbiory mieli, gdy u nas zwierzęta padały.
Rodziny zostawić w domach musieliśmy.
Rok dziś mija jak w świat poszliśmy.
Niesiemy zarobek, nasiona, jedzenie.
Wszystko będzie miało jutro w domach powodzenie.
A domy wasze wciąż stoją? - zapytał ten z kosą.
Karczmarz zaś dorzucił- Tu ludzie w okolicy z biedy chodzą boso.
Nędza przycisnęła wszystkich w okolicy.
Zimą gorzej niż źle było,
Każdy dzień przeżyć było trudno.
Głód zaglądał w oczy a było wyjątkowo chłodno.
Kto miał orzechy włoskie, wiedział, że przeżyje,
Kto ich nie zgromadził to wyciągał szyję
Czy przyjdzie sąsiad jak co dzień z orzechami
Był taki co uzbierał i dzielił się w czas głodu z sąsiadami.
Ja orzechów nie lubię - warknął z kąta ten z kosą.
Mnie one nic dobrego nigdy nie przyniosą.
Przez to roboty nie mam, na próżno tu tyle czekałem
Żadnej duszyczki do piekła przez to nie zabrałem.
Tak powiedział i zniknął jak by go diabli wzięli.
Wędrowcy jak to zobaczyli całkiem oniemieli.
Co tu robić dalej? ale już po chwili
Aniołowie wstali, świece pogasili
I wędrowcom tak radzili:
Wracajcie do swych domów jutro skoro świt
Tam na was czekać będą wszyscy już od rana.
Byliśmy w waszej wiosce od zeszłej jesieni.
Orzechy zbieraliśmy, suszyliśmy
I jednemu we wsi wszystkie dawaliśmy.
Jak głód do domów zaczynał zaglądać
Co dzień garść orzechów on nosił każdemu.
I wszyscy przeżyli tylko dzięki temu.
Więc jak jutro do wioski wrócicie
To przy waszych domach drzewa posadzicie.
Orzechy niech was chronią od wszelkiego złego.
Wędrowcy, zmęczeni zasnęli pokotem
Lecz ich świt przywitał deszczem oraz ... błotem
Śpią wszyscy na ziemi, karczmy nigdzie nie ma.
Przyśniło się to wszystko? To były tylko przywidzenia?
Zebrali się żwawo, prawie biegiem idą
Las dość szybko minął, rzekę brodem przeszli.
Dym widać z daleka, więc jednak ktoś nie śpi.
Ktoś na nich tam czeka - lecz czemu brak ludzi?
Kogut zapiał we wsi, może kogoś zbudzi.
Kogut we wsi gdzie głodno było przez zimę?
Czy poznamy tego dziwu nieznaną przyczynę?
Weszli między domy, nikogo nie widać.
Przy jednym z domów starzec siedział z laską.
Gdzie są ludzie z wioski? wędrowcy zapytali
Wszyscy poszli nad rzekę, na moście czekają.
Bo to dzisiaj ci co na zarobek poszli powracają.
My jesteśmy nimi, dziadku nie poznajesz?
Byli tu przez zimę tacy w białych szatach
Wczoraj stąd odeszli, lecz nam powiedzieli,
Abyśmy was czekali tam na moście właśnie.
Tak dziadek powiedział, mocno zadziwiony
Dlaczego oni przyszli z całkiem innej strony.
Wędrowcy pobiegli co sił w nogach w stronę mostu
Bo tam na nich czekano od rana po prostu.
Płaczu było co niemiara i wszelkiej radości
Dawno wieś nie miała tak radosnych gości.
Czy orzechy mogą od głodu ludzi ratować?
Czy to bajka tylko? Lepiej nie próbować.
SJS
Podczas wielkiej suszy na Mołdawii w 1946 roku orzechy włoskie uratowały od śmierci głodowej wielu jej mieszkańców. Dziś przy każdym domu jest studnia i ... rośnie orzech.